Uprzejmość to zdrada, czyli jak debata prezydencka (nie) powinna wyglądać.
Debata prezydencka jaka była, każdy widział. Typowo polska. Nawet nieobecny Mentzen jakoś specjalnie nie zaskoczył kogokolwiek.
A gdyby tak...
11 kwietnia 2025 r.
Polska "gdzieś indziej", w alternatywnej rzeczywistości:
Polityczny świat zamarł w osłupieniu. To, co wydarzyło się w piątkowej debacie prezydenckiej, przejdzie do historii jako największy skandal ostatnich dekad. Zamiast klasycznego obrzucania się błotem, krzyków o "hańbie" i oskarżeń o zdradę narodową... kandydaci zachowywali się "uprzejmie".
Wszystko zaczęło się niewinnie. Pierwszy kandydat, zamiast przewidywalnego "proszę pana, pan nie rozumie podstaw ekonomii!”, powiedział:
- Bardzo cenię pański punkt widzenia i muszę przyznać, że jest w nim sporo racji.
Szok. Publiczność zamarła, dziennikarze spojrzeli po sobie nerwowo. Potem było już tylko gorzej.
- Szanowny panie - zwrócił się drugi kandydat - choć różnimy się w poglądach, doceniam pańskie zaangażowanie w sprawy Polski.
W tym momencie w studiu telewizyjnym zaczęły zawodzić mikrofony - najwyraźniej sprzęt nie był przygotowany na transmisję takich treści.
Największy cios przyszedł jednak w końcówce debaty. Jeden z kandydatów... "przyznał się do błędu". Ludzie przed telewizorami przecierali oczy ze zdumienia. Sztaby wyborcze wpadły w panikę. Czy to oznaczało koniec polityki, jaką znamy?
Następnego dnia media nie mówiły o niczym innym. Prawicowe gazety alarmowały: "To koniec demokracji! Debata bez awantury to zamach na suwerenność narodu!" Lewicowe portale biły na alarm: "Bez skandalu, bez afery, bez wzajemnych obelg - czy to jeszcze wybory?"
Polityczni spin doktorzy musieli działać szybko. W trybie pilnym zorganizowano drugą debatę, w której przywrócono porządek rzeczy - kandydaci zaczęli się kłócić, przerywać sobie nawzajem i wymyślać sobie od najgorszych. Ulga ogarnęła naród. Demokracja została uratowana!
Cóż, niektórych rzeczy po prostu nie da się zmienić.
"My jesteśmy jacy tacy. Jacy tacy, my..."
Komentarze
Prześlij komentarz